Dwa metry od śmierci?
Można zaryzykować stwierdzeniem, że niewiele ponad dwa metry dzieliły dziecko od śmierci. Pijany dziadek prowadził wózek z półtoraroczną wnuczką. Kiedy się przewrócił, wózek wymknął mu się z rąk i pojechał w kierunku jeziora. Na ...
Można zaryzykować stwierdzeniem, że niewiele ponad dwa metry dzieliły dziecko od śmierci. Pijany dziadek prowadził wózek z półtoraroczną wnuczką. Kiedy się przewrócił, wózek wymknął mu się z rąk i pojechał w kierunku jeziora. Na szczęście zatrzymał się przy brzegu.
Mała Zosia z Mogilna wiele zawdzięcza mieszkańcowi Goryszewa, który przechodził przez park i był świadkiem całego zajścia. To on poinformował Komendę Powiatową Policji w Mogilnie, że mężczyzna, prawdopodobnie pijany, przewrócił się, a pchany przez niego wózek pojechał bezwładnie w kierunku jeziora. Dyżurny mogileńskiej komendy nie czekał aż z drugiego końca miasta na miejsce przyjadą dzielnicowi. Natychmiast poprosił o pomoc strażników miejskich, którzy byli niedaleko parku. Zanim dotarli nad jezioro dziadek zdążył zasnąć.
Do zdarzenia doszło dzisiaj, 15 lutego 2008 roku, około godziny 13:30 w Mogilnie, w parku miejskim. 50 – letni dziadek i jego wnuczka trafili do komendy policji. Tam lekarz pogotowia, zbadał Zosię, nie stwierdzając nic niepokojącego. Pijanym dziadkiem zajęli się dzielnicowi. Nic nie pamiętał, w alkometr wydmuchał przeszło 2,5 promila alkoholu.
Półtoraroczną dziewczynkę odebrał powiadomiony o wszystkim ojciec. Okazało się, że wnuczka została powierzona dziadkowi pod opiekę około południa. Po wytrzeźwieniu mogileńscy policjanci planują przedstawić mu zarzut narażenia Zosi na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia. Dziadkowi, na którym spoczywał obowiązek troszczenia się o wnuczkę grozić może teraz nawet do 5 lat więzienia.